Komentarze: 7
No i spedzilismy Sylwestra, tak jak planowalismy.
My we dwoje [nie liczac Jego siorki i kuzyna 13letniego], uroczysta atmosfera. Przeciez bylo co czcic, wczoraj minal rok jak sie znamy. Poprzedni Sylwester różnil sie bardzo od wczorajszego. Wczoraj nie spilismy sie do oporu, nie bylo tancow na mrozie, nie bylo Kasi...
Wlasnie, jej nie bylo. W pewnym momencie zaczelo mi jej troche brakowac...Nasz pierwszy SYlwester osobno...hehs....dziwne uczucie... Zadzwonilam do niej...Poklocila sie z Darkiem....W Sylwestra....W pierwszego wspolnego SYlwestra....Hehs....Ale juz jest dobrze....Dzwonilam, pytalam,...Pogodzili sie....Jest dobrze....Ciesze sie....
Ale wracajac do nas....
Do kolo godziny 22 konczylismy gotowania [tzn P konczyl]... Stol oczywiscie slicznie przybrany swiecznikami, bialym obrusem.... Hehs chyba zaczynam sie do tego przyzwyczajac....No kolacje pstrag w sosie migdalowym....Pycha....Potem na zakaske do czerwonego wina krewetki w ciescie nalesnikowym....
O polnocy szampam z gwinta bo kieliszek sie stukl.... Ale to tez mialo swoj urok :-) Noworoczne zyczenia, aby kolejny Sylwester rowniez nalezal do nas....
Korzystajac z okazji, ze nikogo w domu nie bylo, dosc szybko przenieslismy sie do sypialni...Czuly masaz w swietlne swiec ? Nie zapomne go nigdy....
Tak jak tej nocy... i smaku tych krewetek zajadanych o 3 w nocy do wygazowanego juz piwa....Gdy chipsy sie skonczyly....
Dziekuje za te godziny.....