Najnowsze wpisy, strona 1


lut 17 2004 Dlaczego...?
Komentarze: 9

Dlaczego nam to robisz? Nam i sobie samemu?

Nam to znaczy mnie, twojej rodzinie i bliskim. Dlaczego nie masz litości i pastwisz sie nad nami?

Nie moge pojac w jaki sposob tak latwo Ci to przychodzi...?

Nie nawidze Cie, za kazdy opuszczony dzien w szkole, kazda jedynke, kazde Twoje klamstwo ktorym mnie czestowales na temat szkoly. Nie nawidze Cie za to le bolu sprawiasz swojej matce, ktora zrobilaby wszystko abys kiedys skonczyl ta pierdolona szkole. Nie nawidze Cie za to, ze po kazdym wyjsciu z dolka obiecywales poprawe, ze sie wezmiesz do nauki. Nie nawidze za to ze dawales mi zludne nadzieje ze kiedys dorosniesz, ze obudza sie w Tobie ambicje...

I teraz pewnie w komentarzu napiszesz mi: To znajdz sobie kogos kto Ci odpowiada, kto sie uczy i spełnia wszelkie Twoje oczekiwania.......

Ale to nie tak. Gdyby to bylo tak proste, wierz mi, ze zrobilabym to wiele miesiecy temu. Nie siedzialabym pol nocy z Toba nad ksiazka z geografii, nie budzilabym cie w srodku nocy aby sprawdzic czy cos zapamietales. Nie wstawalabym pod koniec sierpnie wczesnie rano aby jak najszybciej dowiedziec sie czy zdales....

..ale kocham Cie, i dalej wierze, ze moze jednak zmadrzejesz...ze dorośniesz...byle szybko....zostało Ci dwa miesiace... Wytrzymales 4 lata, dasz sobie i teraz rade.... Chce Ci pomoc, tak jak Ty pomagasz mi, ale nie dajesz mi szans... A szkoda... bo tylko od Ciebie zalezy czy Ci [nam] sie uda...

slady_na_piasku : :
lut 12 2004 Najwyzsza pora...
Komentarze: 5

...napisac cos o wyjezdzie...

Nie bede pisac ze bylo wspaniale bo nie bede kopiowala bloga Piotrka, a to bez sensu.

Napisze, ze do tej pory mam przed oczami te szczyty gór, gdzie pomiedzy zielonymi fragmentami drzew przebijal sie idealnie bialy snieg. Ze w uszach wciaz slysze szum malych, oraz tych wiekszych strumieni doskonale czystych. Ze moj zmysl wechu wciaz drazni przyjemny zapach swiezego gorskiego powietrza 'przepelnionego' lasem. Oraz ze w ustach... wciaz mam przyjemny smak pieczonych oscypkow i korzennego grzanego piwa.

W tym wszystkim beda mi sie kojarzyly te 4 dni, oraz z cudowna wolnoscia, ktora na szczytach byla tak odczuwalna, niemalze moglismy jej dotknac. Piekne uczucie.

I jeszcze raz chcialam zlozyc Tobie zyczenia, poniewaz tam niezbyt mi to wyszlo. Chcialabym CI zyczyc, wszystkiego co jest dla Ciebue cudowne, czego pragniesz i czego pozadasz. Wszystkiego, co sprawia ze na Twojej twarzy pojawia sie promienisty usmiech, ktory tak uwielbiam. Abys nigdy nie zalowal tego, jak przezyles dzien poprzedni i aby ten nastepny byl jeszcze cudowniejszym. Wszystkiego najlepszego kochanie :*

slady_na_piasku : :
lut 05 2004 Studniowka i wyjazd
Komentarze: 6

W koncu  blogi zaczely dzialac. Kiedy chcialam jakas notke dodac to erwer padl :/ grrr

A co chcialam napisac?

Najpierw kilka słow o studniowce. Zapowiadala sie tragicznie, oczywiscie przed lustrem.

Patrzac w nie zaczelam po raz kolejny sobie wmawiac ze brzuch mi wisi, ze ucho mi odstaje, ze mam podkrozone oczy no i ze w ogole nie powinnam isc. Nogi od butow zaczely mnie bolec zanim wyszlam ejszcze z domu. Oczywiscie Piotrek byl jeszcze nie gotowy, trzeba bylo na niego czekac, czas nas naglil a na dodatek nie wiedzielismy gdzie ta zabawa ma sie odbyc. Gdy weszlismy okazalo sie ze jednak BYLY proby Poloneza ale P nie wiedzial kiedy :/ STandart- po prstu nie tanczylismy. Gdy zobaczylam wszystkie ziewczyny znow zaczelam sie zastanawiac co ja tam robie? [patrz pkt1] Gdy slyszelismy glos konferansjera to nie wiedzielismy czy sie smiac czy plakac. Delikatnie mowiac byl zalosny. Dookola nas stalo zarcie ale wygladalo na to ze nikt nie ma zamiaru nam przyniesc talerzykow. A szampana dali tyle ze nie zdazylam sobie nawet porzadnie jezyka w nim zamoczyc. 

Ale to by bylo na tyle narzekania. Po uroczystym obiadq [dali nam talerze :D huRRa :D ] ,  zaczal grac zespol. I tu wielkie gratulacje przy doborze zespolu bo byl naprawde kapitalny [czego nie moga powiedziec in plus moje biedne zmeczone, obolałe nogi]  Muzyka taka jak sie patrzy. przeboje dla kazdego cos odbrego. W czasie przerw dawali muze z wiezy wiec my za duzo czasu na odpoczynek nie mielismy. Wodka poszla oficjalnie na stol wiec atmosfera stala sie dodatkowo sympatyczna. Zabawa naprawde byla niezapomniana, wytanczylismy sie chyba za wszystkie czasy :D Szkoda ze 100dniowki sa tylko raz w zyciu.... Ale juz za rok... Moja :D:D:

 

A teraz chcialam napisac, ze wlasnie dzisiaj jade z moja pasqdka [czyt. Piotrusiem] w gory. Bedziemy tylko my i gory [nie liczac tych tysiacy innych turystow]  i mamy zamiar sie dobrze bawic;p A wy prosze nam zyczyc milej zabawy bo jak cos nie wypali to przez Was bedzie :P Buuuziaki :P

slady_na_piasku : :
sty 25 2004 Wesele i Pierscionek
Komentarze: 6

Zaczne niepokolei, od konca...

Piatek, chlodne zimowe po poludnie. Spacer z P po jego osiedlu, mala sprzeczka z serii tych : "Jak ci sie nie podoba to sobie znajdz inna" po czym P wyciaga z kieszeni male czerwone zamszowe zawiniątko z ksztalcie serca..... "To dla Ciebie, abys uwierzyla, ze Cie kocham i nie chce innej...." Otwieram je, w srodku tkwi zloty pierscionek....Sliczny... ALe nie, nie potrafie go wziac. Nie zasłuzyłam na niego, to zbyt zobowiazuace. Nie chcialam aby wyszlo ze jestem z nim dla prezentow.... Zaczelam panikowac z czego wywiazala sie jeszcze wieksza klotnia...Wsiadlam do autobusu, jechalam do domu zdenerwowana. Zadzwonil, plakal, mowil ze kocha, ze przeprasza. Przeprasza ? On przeprasza? Za co on moze przepraszac? Moze za to, ze zbyt pochopnie podjak jedna decyzje, moze dlatego, ze odnioslam wrazenie ze robi mi laske ze pojdzie ze mna na sobotnie wesele. Nie wiem, ale to nie bylo wazne. Chcialam sie przekonac ze postapilam dobrze. Niestety nikt mi tego powiedziec nie mogl...

Gdy dojechalam do domu, zaczelismy rozmawiac na GG. Powiedzial, ze juz po sprawie, pierscionka juz nie ma. ZOstawil go na ktoryms chodniku aby nie kojarzyl mi sie z czyms zlym.... Przykro mi sie zrobilo. Bo w pewnym sensie olałam jego starania, jeo wysilki. Ale jak mialam docenic fakt, ze chcial zrobic mi niespodzianke...

Ja po prostu nie przywyklam do takich prezentow.. Nie umiem ich brac... Pewnie zabrzmi to banalnie, ale naprawde wole dawac cos komus... wtedy sie czuje sie tak niezrrecznie....
Cala noc snila mi sie cala ta sytuacja... Ten pierscionek...Z jednej strony zalowalam, ze skonczylo sie tak jak skonczylo...Z drugiej, bylam przekonana o slusznosci mojej decyzji...

Ale nadeszla sobota. DO konca nie bylam pewna czy P zjawi sie, tymbardziej ze jeszcze przed samym wyjsciem poklocilismy sie o to czy ma jechac samochodem czy nie [wolalam aby pojechal z nami autobusem bo przynajmniej mogl sie choc odrobine napic...] Stanelo na moim, ale wiele nerwow kosztowalo mnie stanie na wietrze w takie zimno, a krotkiej spodnocy, czekanie na niego i zastanawianie soe czy na pewno przyjdzie.... Ale zjawil sie, wtedy caly gniew minal...Przyszedl i to jest najwazniejsze... Ze przed nami wspanialy wieczor...

Msza dosc krotka ze wzgledu na niekorzystne warunki atmosferyczne, nie trwala dluzej niz 35 minut... Po mszy czekal na nas autobus ktore zawiozl na miejsce, gdzie mialo odbyc sie wesele [w knajpie u Anki]... Na pocztku zyczenia, goracy [?] rosol , odrobina alkoholu dla rozgrzania i rozluznienia sie.

Miedzy jednym posilkiem a drugim, na Piotrka dloni zobaczylam jeden pierscionek wiecej niz zazwyczaj... Ten tkwil na najmniejszym palcu, byl delikatny. Obrocilam jego dlon i zobaczylam. ten sam pierscionek co dzien wczesniej... Wiec jednak sie go nie pozbyl, wiec jednak go trzyma dalej... Poprosilam aby zalozyl mi go, tak na chwile by zobaczyc czy pasuje... Idealnie pasowal.. Ale za chwile go zdjelam...Balam sie ze zgubie w trakcie zabawy. Schowal go i obiecal, ze jeszcze go przechowa, ze bedzie go dla mnie trzymal i dostane go w odpowiedniej sytuacji, kiedy juz nie bedzie głupio mi go wziac... Kiedy to "zobowiazanie' nie bedzie mnie juz tak przerazac...

A potem sie zaczelo.... Szalona zabawa przy glosie starszawego brodatego pana z wyraznym ubytkiem zdolnosci piosenkarskich :-) Ale co tam... Jak ktos sie chce bawic to bedzie. Tak jak my. Do godziny 2 nie bylo chyba piosenki ktorej bysmy nie przetanczyli. Nawzajem ukrywalismy swoje zmeczenie aby nie stracic ani chwili, aby kazda sekunde wykorzystac najlepiej jak sie da.. ;-)

Ale o drugiej juz naprawde oboje nie mielismy sil...Razem z rodzicami pojechalismy do domu....

Dla mnie ta noc, tamten dzien beda niezapomnianymi....Tak cieplo mi sie na sercu zrobilo gdy mlodzi wypowiadali sobie slawa przysiegi malzenskiej...

slady_na_piasku : :
sty 20 2004 Jej powrót ...
Komentarze: 8

Po kilku dniach nieobecnosci wrocila Kasia. Byla w Korczynie, u Darka, na studniówce. Mówi, ze sie dobrze bawila, ciesze sie....Naprawde...

A i dzis widzialysmy sie pierwszy raz tak dlugo od jakiegos czasu...Pogadalysmy razem...Tak jak kiedys.... Ona opowiadala o swoich dniach, ja o swoich.... Zostaje pytanie, czy tak naprawde sluchalysmy sie nawzajem? Czasem lapalam sie na tym, ze myslami jestem gdzie indziej....Ale to byly tylko chwilowe rozkojarzenia....

Tak naprawde to ciesze sie, ze przyjechala i ze jutro tez sie spotkamy.... Tylko , ze juz po jednym dnoi brak mi P przy sobie....W niedziele.... Nasza wieczorna rozmowa... Ciagle mam ja przed oczami i odtwarzam sobie na tyle ile to mozliwe jej przebieg...Dziekuje za to, ze dales mi do zrozumienia....Ze sie o mnie martwisz... Bo osttanio jestes jedyna osoba, ktora mi to okazala...

slady_na_piasku : :